Norwegia to bardzo wymagający cel wakacyjnego wyjazdu. Wymaga ogromnych pokładów cierpliwości ze względu na długą podróż i odległości jakie pokonuje się będąc już w tym kraju oraz oczywiście dużych nakładów finansowych. Jest to bardzo bogaty kraj, co wiąże się z tym, że poziom życia jest dość wysoki i ceny często nieprzystępne dla przeciętnego, polskiego „zjadacza chleba”. Jednak to wszystko co można tam zobaczyć zapiera dech w piersiach. Tego co tam się przeżywa nie da się kupić. Może to i dobrze, bo pewnie byłoby dużo i to nie byłaby bynajmniej zasługa tylko i wyłącznie lokalnych stawek, ale tego, że w Norwegii gdzie nie spojrzeć, można znaleźć coś zaskakującego i zjawiskowego.
Co tak zachwyca? Dlaczego ludzie nie mogą wyjść z podziwu? W Norwegii najbardziej zachwyca przyroda, natura. Tam wszystko jest zielone, nawet na szczytach wysokich gór na fiordach rosną wszelakie rośliny, nawet średniej wielkości krzaki i zdarzają się też okazałe drzewa. Tam każdy najmniejszy skrawek ziemi jest wykorzystany przez roślinność, odnosi się wrażenie jakby wręcz trawa rosła na samych skałach. W Norwegii zachwyca lodowiec, a bardziej te porozrzucane przez niego skały i jeziora polodowcowe. Zachwyca morze i jego brzegi-fiordy. Choć to wszystko jest dość dziwne. Wydaje się jakby wszystko tam było przypadkowe. To, że gdzieś jest wodospad to czysty przypadek, leżący głaz to czysty przypadek, czy nawet zatoki w tych miejscach, w których powstały to przypadek. Jednak zarazem wszystko wydaje się takie poukładane, jakby od wieków miało tak być i jakby matka natura dążyła do wypełnienia swojej wieloletniej misji. Co zachwyca mniej? Odpowiedź jest prosta: Oslo. Miasto nijakie i choć bogate, jest ubogie w zabytki i ciekawe miejsca. Ciekawszym miastem jest Bergen, gdzie można odczuć prawdziwy nadmorski, południowy klimat. Malutkie domeczki zachwycają tak bardzo, że człowiek ma ochotę w każdym z nich zamieszkać i wieść beztroskie życie. Paradoksalnie, bo w Norwegii nie żyje się tak beztrosko. Klimat nie sprzyja optymistycznemu podejściu do życia, stąd bardzo wysoka liczba samobójstw. Jednak pomarzyć zawsze można. Wiodąc beztroskie życie w moim cudownym, przytulnym domku w Bergen, codziennie rano chodziłabym na targ rybny i zjadała pysznego łososia. Co ja mówię! Brałabym łódkę i sama sobie go łowiła. Całe dnie spędzałabym jeżdżąc na rowerze po niebezpiecznych, krętych drogach przecinających fiordy, podziwiałabym morze z lotu ptaka znajdując się na samych szczytach i żyłabym w zgodzie z naturą, jak przystało na prawdziwą Norweżkę. Tam każdy budynek idealnie wpisuje się w krajobraz. Nieistotne czy jest to architektura nowoczesna czy nie. Nowoczesna bardziej zachwyca, te proste, betonowe konstrukcje współgrają z naturą w takim sposób, że wyglądają jak wytworzone przez nią. Natomiast najciekawszymi chyba budynkami są te porośnięte trawą na dachu. To dopiero nazywa się ekologiczny dom.
W Norwegii wszystko jest oczywiste, a zarazem zaskakujące. Norwegia jest marzeniem. Nie tylko marzeniem dla ludzi, którzy chcą zarobić, ale przede wszystkim dla ludzi, którzy chcą odkryć krainę zapomnienia, gdzie zapominamy nawet o tym, że jesteśmy tylko ludźmi, którzy nie mają tak ogromnej mocy jak im się wydaje. To natura ukształtowała ten kraj i to ona tam rządzi.
Tekst: Zofia Piwowarczyk
Foto: Kinga Piwowarczyk
2014-07-22